Opowieść o najbarwniejszej osobie w mieście

powieść o najbarwniejszej osobie w mieście

Patrząc dziś przez okno widzę szarobure niebo. Nie ma co ukrywać nie napawa to optymizmem i nawet kubek kawy zbytnio tego nie zmienia. Wiadomo jak to w takie dni jest … człowiek marzy o 16 i skompaniu się w korku aut jadących w

 kierunku domu. Zielona Góra w deszczu, tak jak większość polskich miast nie jest najpiękniejsza pod słońcem. Niehipokrytyzujmy.

Choć są miejsca, gdzie Zielona Góra ma zawsze czyste niebieskie niebo, a jej kamieniczki roją się folklorem żywych barw.
Takie właśnie winną stolicę lubuskiego znajdziemy na obrazach Pani Sylwii Gromackiej – Staśko. Tam nigdy nie ma nudy. Tam nic nie wydaje się dziwne, ani to, że koty siedzą na księżycu, ani to, że z dachów kamieniczek wyrastają bujne kwiaty. To w Zielonej Górze w końcu normalne. Zielonej Górze okiem Pani Sylwii Gromackiej – Staśko.

Inspiracje malarskie Pani Sylwia znalazła w Madrycie. Jednej ze stolic sztuki, która stała się inspiracją dla twórczości Pablo Picasso, a z kolei dla niego niezapomniane okazały się dzieła Velazqueza i El Greco.
Kto inspirował Panią Sylwię nie wiem, ale wystarczy spojrzeć na bogactwo barw Hiszpanii, żeby wiedzieć, że tam inspirację można znaleźć na każdym rogu.

Słowo, które kojarzy się z Panią Sylwią to kolor!
Żółty, zielony, niebieski, różowy – każdy, byle był czysty i intensywny.
Kolor charakterystyczny dla nurtu prymitywizmu, odwołującego się do świata magicznego, a także symbolizmu. Magia to kolejna cecha obrazów Pani Sylwii, znajdziemy w nich radosny, kolorowy świat pozbawiony trosk i cierpień, które dodatkowo potęgują cukierkowe barwy.
Malarstwo ma w końcu wywoływać emocje, a malarstwo Pani Sylwii wywołuje radość i uśmiech.

Twórczość droszkowskiej artystki można rozpoznać od razu! A jest gdzie! Jej obrazy znaleźć można w lubuskich restauracjach, czy na gadżetach związanych z winnym grodem.
Kolorowe breloki i magnesy zakupimy w Palmiarni, czy w biurze Informacji Turystycznej. Będąc na lokalnych zielonogórskich wydarzeniach również widać jej prace.
To miasto w końcu krzyczy Sylwia, choć w stworzonych przez nią postaciach sławnych zielonogórzanek spotkamy inne kobiety.

Wystarczy tylko płótno i farby i Pani Sylwia wymyśli coś kreatywnego. A niekiedy ku temu nie jest potrzebne nawet płótno! Jej działa powstają na skrzyniach, drewnianych deskach, czy nawet … butach i odzieży!
Wyjątkowe dzieła powstają również dzięki współpracy z innymi lokalnymi artystami. Mąż Pani Sylwii – Dominik jest zakochany w drewnie, z którego jest wstanie wyczarować rozmaite formy rzeźbiarskie.
Przykładem jego rzeźby jest np. rzeźba św. Ambrożego, o której wspominałam w przypadku opisywania Pszczelarnii Słoidnik w Zaborze. Jest wyjątkowa, jednak rzeźby Pana Dominika w akompaniamencie farb Pani Sylwii nabierają innego wymiaru i drugiego życia.

Ludzie otaczają Panią Sylwię zawsze i wszędzie – tam gdzie się wystawia, tam są ludzie, ale jej dom jest zawsze pełen przyjaciół i zwierząt. To jej siła napędowa, którą wyrzuca z siebie nocą tworząc dzieła, które cieszą nasze oczy. Jej dom jest pełen rękodzieła i malarstwa i tętni sztuką.

Jestem pewna, że może nieświadomie, ale kiedyś już spotkaliście się z twórczością Pani Sylwii.
Tam nie tylko zobaczycie wyjątkowe malarstwo, ale również będziecie mieli możliwość skosztowania rogalików z pieczarkami, o których chodzą już legendy!
Ps. W końcu wychodzą spod rąk Droszkowskiego KGW, któremu szefuje Pan Dominik!

Autor artykułu: Justyna Gray

Sylwia Gromacka – Staśko •  ul. Źródlana 17, 66-003 Zabór • 

Skomentuj

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.