powieść o złotym miejscu, pełnym smaku
Nie mam pomysłu na obiad. Nie wiem, na co mam ochotę. Co mogę ugotować jak najszybciej po powrocie z pracy?
Czy Wam też powyższe zagadnienia wydają się bliskie? Mi bardzo, bo z każdym z nich borykam się przynajmniej raz w tygodniu, a często kapituluję kończąc na lepszej wersji dania z czasów studenckich w stylu fantazji makaronowych, czy wszelkiego rodzaju zup (akurat ta dziedzina jest u mnie opanowana do perfekcji i nie mówię tu o tzw. ,,zupkach chińskich”). Książki na półkach stoją, aplikacje zajmują miejsce w telefonie, a mimo wszystko czasami fantazji kulinarnej u mnie brak, szczególnie jeśli dochodzą w głowie pytania, czy to jeszcze obiad czy już kolacja.
Domyślam się, że części z czytelników ten problem nie dotyczy, ale szczerze liczę na to, że znajdą się wśród Was również osoby, które w myślach stwierdzą „mówisz o mnie!” (czekam na Was w komentarzach).
Rozwiązań na powyższy problem jest oczywiście wiele, jednak w kryzysowych sytuacjach życie jest życiem. Niemniej nie na tym skupimy się w dzisiejszym wpisie.
Dziś chciałabym skupić się na prawdziwych czarodziejach sztuki kulinarnej, którym moje zagwozdki zapewne są obce – podając kilka przypadkowych składników od razu pojawią im się w głowie pomysły na wspaniałe dania; o których produktach możemy być pewni, że będą wysokiej jakości, czyli o Magdalenie i Sylwestrze Świderskich z Gospodarstwa Malinówka.
Historia powstania Gospodarstwa – nie ukrywam – jest mi znana, jednak zawsze mnie rozczula. Młode małżeństwo szukające swojego miejsca na ziemi natrafia zupełnym przypadkiem na starą leśniczówkę, w której przed wojną funkcjonował młyn i tartak… i zakochują się od pierwszego wejrzenia, a miejsce chyba odwdzięcza się im tym samym, bo nie mogło sobie wymarzyć lepszych gospodarzy. Ta sielanka, życie na dobre i na złe, rozwija się już 10 lat.
To miejsce jest magiczne! – mówi każdy odwiedzający Gospodarstwo Malinówka w Drągowinie. Może mieć na to wpływ te wspaniałe miejsce, otwartość właścicieli,
a może… płynąca tuż przy gospodarstwie mała rzeczka Brzeźniczanka. Jedno jest jednak pewne. Każdy produkt, który wywodzi się z Malinówki przemienia się w „złoto”, oczywiście w kwestii smaku!
„Złoty” smak niekoniecznie musi być w tym przypadku jedynie moją literacką przenośnią. Ma on swoje korzenie w uznaniu konsumentów, którzy już dwukrotnie uznali produkty z Malinówki za te jedyne w swoim rodzaju, wybierając właścicieli Ulubionymi Producentami Lubuskimi w konkursie Lubuskiego Centrum Produktu Regionalnego! Te zaszczytne, złote miejsce trafiło do ,,Malinówków” już dwukrotnie, jednak co warto podkreślić – w każdej edycji w czteroletniej historii konkursu Państwo Świderscy znajdowali się na podium.
Niepotrzebne są tu aplikacje, nowoczesne książki kucharskie, czy termomixy. Wystarczy serce, pasja, pomysł i dobrej jakości produkt!
Tylko tyle i aż tyle patrząc z punktu widzenia mojej fantazji kulinarnej, którą już tutaj się podzieliłam.
Co produkuje się w gospodarstwie w Drągowinie?
Wszystko co da natura, bo to właśnie ona wyznacza kierunek w smaku produktów z Malinówki.
Zaczęło się od pieczenia chleba, który bardzo szybko zaczął zdobywać uznanie wśród Konsumentów oraz został wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych MRiRW. Żytni na zakwasie, bez dodatków – składający się z dobrych myśli, mąki żytniej, wody i soli, chociaż czasami nie tylko, bo tak jak pozostałe produkty, bochenki chleba zmieniają się w zależności od pory roku i pomysłów.
Jak? Podczas Winobrania jest pieczony na liściach winogron, przed świętami ma w sobie mnóstwo bakalii, a jesienią jabłka i sok jabłkowy – podkreślają właściciele.
Spróbowalibyście? Ale to nie wszystko! Tu nic się nie zmarnuje! Przetwarzane jest wszystko, co jest dostępne w sezonie i powstają przetwory: od syropów ziołowych, przez kiszonki, konfitury, octy, zakwasy na żury i barszcze, po musztardy. Do chleba powstają liczne smarowidła: wegański smalec, tatar z suszonych pomidorów, humus czy pasztety z soczewicy, ciecierzycy oraz sezonowych warzyw, czy dzikich roślin jadalnych, czyli po prostu… chwastów. Wczesną wiosną powstaje misiopesto, czyli pasta z czosnku niedźwiedziego, a później do blendera trafiają też pokrzywy, krwawnik, podagrycznik, czosnaczek i inne wspaniałe zieloności.
Obecnie Malinówka to również pasieka, która jest prowadzona w taki sposób, aby jak najmniej przeszkadzać pszczołom – dzięki czemu produkują doskonały miód, który zdobył Perłę Regionów w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo.
Czy w ,,Malinówce” są zwierzęta?
Oczywiście, że są! Stado owiec, koza, króliki, kury, kaczki oraz kurczaki pastwiskowe mają za zadanie regenerować łąki i pastwiska, dzięki czemu otoczenie ,,starej leśniczówki” jest nieustannie zielone.
Gdzie można kupić produkty z Malinówki?
Zapowiadając się wcześniej bezpośrednio w gospodarstwie, ale nie jest to jedyna forma zakupów! W Zielonej Górze produkty znajdziecie w „Kardamonie” przy ul. Słowackiej, „U Józka” przy ul. Budziszyńskiej i w „Przyjaciołach Jedzenia” przy ul. Jaskółczej.
Warto śledzić przede wszystkim Facebooka Malinówki, na którym na bieżąco umieszczane są wszystkie ważne informacje. Nie tylko gdzie dostępne są jakie produkty, ale również nabory na warsztaty, które organizowane są w u Państwa Świderskich. Jednymi z nich są warsztaty pszczelarskie dla dzieci i dorosłych z użyciem odpowiednich, bezpiecznych, strojów, podczas których można zobaczyć z bardzo bliska życie rodziny pszczelej; czy warsztaty zielarskie, dzięki którym możemy rozwinąć naszą wiedzę o często nieznane zioła, które zmienią smak naszych potraw. W Malinówce prowadzone są również warsztaty kiszonkarskie oraz Dzikie Urodziny. Część z warsztatów jest również przeprowadzana poza gospodarstwem – dla zielonogórskich szkół organizowane są „Leśne Bandy”, a działania wśród najmłodszych dzieci rozpoczyna „Profesor Pszczółka”.
Na warsztaty z ,,Malinówką” zapisywać trzeba się jednak szybko, bo miejsca zapełniają się bardzo szybko po ogłoszeniu naborów. W przypadku warsztatów organizowanych przez LCPR po godzinie nabory musiały zostać zamknięte!
Malinówka prowadzi również Pogotowie Pszczelarskie – na terenie Zielonej Góry i okolic bezpłatnie ratuje mieszkańców od bzzzyczących zmartwień, a zagubionym pszczołom daje nowy, bezpieczny, drewniany dom w swojej leśnej pasiece.
Jeżeli macie okazję skosztujcie produktów od Malinówki. Ja znając ich smak już poczułam się głodna!
Autor artykułu: Justyna Gray
• Gospodarstwo Malinówka • Tel. kontaktowy: 607 276 703 • Adres e-mail: chleb@malinowka.pl •